Leptyna – hormon sytości

Każdy organizm działa według własnego zegara biologicznego, który dzieli się na dzień i noc. Nie ważne, co zaplanujemy do zrobienia, jeśli nie podporządkujemy się jego rytmowi, nie będziemy efektywnie funkcjonowali. Czasem jednak nawał obowiązków sprawia, że zaciera się granica i w nocy zamiast spać – jesteśmy aktywni. Zegar może szwankuje, ale waga ma się dobrze, nawet bardzo dobrze. Z pewnością nie ma osoby, która nie zastanawiałaby się nad tym, dlaczego jednego dnia jesteśmy najedzeni mimo małych porcji, a drugiego objadamy się, ale nadal czujemy niedosyt. Kobiety argumentują to zapewne cyklem menstruacyjnym, jednak nie zawsze jest to trafne wytłumaczenie. Może być to bowiem efekt zakłócenia równowagi między hormonami spełniającymi ważną rolę w odchudzaniu – greliną i leptyną. sen Sposoby na bezsenność oraz … na zdrowy sen. Nie możesz spać w nocy? Trapią Cię koszmary? Poznaj niezawodne sposoby na bezsenność! czytaj więcej Leptyna i grelina Grelina i leptyna to dwa przeciwstawne hormony odpowiadające za uczucie sytości i głodu. Prawdą jest, że o naszej wadze decydują w pewnym zakresie różnego rodzaju diety i ćwiczenia, jednak to one mają decydujący wpływ na skuteczność procesu odchudzania. apetyt Jak opanować wilczy apetyt? Będąc na diecie jesteś głodny i absolutnie nic nie jest Cię w stanie powstrzymać przed zjedzeniem pysznej, kalorycznej przekąski? Mamy dobrą wiadomość – apetyt można wytresować! czytaj więcej Leptyna a odchudzanie Leptyna to hormon, który wysyła informację do naszego mózgu, że jesteśmy najedzeni, dzięki czemu nie mamy ochoty na kolejną przekąskę. Leptyna jest więc hormonem sytości, a im jej mniej, tym słabszy sygnał dociera do mózgu i tym więcej musimy zjeść, żeby się nasycić. Odpowiednio wysoki poziom leptyny jest zatem pomocny w procesie odchudzania. Istnieje jednak pewien paradoks. O ile u osób szczupłych wszystko funkcjonuje bez zarzutu, o tyle osoby z nadwagą, posiadające nadmiar leptyny, z czasem uodparniają się na jej działanie. Skutkuje to tym, że odczuwają głód dużo częściej i silniej. Bardzo ważną rolę odgrywa także sen, którego niedobór jest kolejnym czynnikiem obniżającym poziom leptyny. Im więcej jesteśmy aktywni nocą i mniej śpimy, tym większe prawdopodobieństwo, że przytyjemy. Grelina – hormon głodu Grelina odpowiedzialna jest za uczucie głodu. Grelina natomiast odpowiada za uczucie głodu i taką też informację wysyła do mózgu. To przez nią właśnie czujemy się głodni i mamy ochotę na kolejną przekąskę. Zatem im więcej greliny, tym więcej jesteśmy w stanie zjeść. Warto wobec tego dowiedzieć się, kiedy jej poziom wzrasta, a kiedy spada. Otóż spada jedynie po posiłku lub podczas aktywności fizycznej i jest to dobra wiadomość dla osób ćwiczących regularnie. Jest jednak również zła wiadomość – wzrost greliny obserwujemy dużo częściej, a mianowicie w trakcie jedzenia, podczas silnego stresu oraz przy niedoborach snu. Niestety stres i brak snu w dzisiejszych czasach towarzyszą nam coraz bez ustanku, czego konsekwencją jest rosnąca liczba otyłych osób. Rada? Jeśli chcemy, aby leptyna i grelina zachowały równowagę, zacznimy od zmiany swojego dotychczasowego stylu życia. Pamiętajmy, że powinniśmy spać 7–8 godzin, bo tylko wtedy organizm jest wypoczęty i gotowy do działania. Ponadto unikajmy obfitych posiłków przed snem i dużych ilości alkoholu bądź używek, a po jedzeniu odczekajmy najlepiej 15 minut, zamiast rozglądać się za kolejną dokładką. Te proste zasady sprawią, że będziemy wyspani, wypoczęci i gotowi do pracy, ale przede wszystkim zachowamy szczupłą sylwetkę.

Od leptyny do greliny. Koniec z efektem jo-jo!

To nie kalorie, lecz hormony tkanki tłuszczowej mogą uniemożliwiać odchudzanie – twierdzi Lynne McTaggart. Oto sposób na ich trwałe zrównoważenie.

Kilka lat temu zespół hiszpańskich lekarzy zebrał grupę 105 dwudziesto- i trzydziestokilkuletnich ludzi z nadwagą. U wszystkich tych osób zastosowano ośmiotygodniową dietę o ograniczonej kaloryczności. Na początku wyglądało na to, że jest ona skuteczna. Członkowie grupy stracili przeciętnie około 5 proc. masy ciała, co oznaczało, że każda osoba ważąca około 76 kg schudła ponad 4 kg. Pierwotnie eksperyment przebiegał więc pomyślnie.

Cztery miesiące później naukowcy ponownie zgromadzili uczestników badania, aby sprawdzić, czy utrzymali wagę. Byli skonsternowani, kiedy odkryli, że dużej liczbie osób na powrót przybyły wszystkie stracone kilogramy. Kiedy lekarze przeprowadzili dalsze badania, pojawił się ważny trop wskazujący na to, dlaczego tak wielu uczestników doznało owego efektu jo-jo. Nie chodziło o to, że badana grupa nie przestrzegała diety.

Ściśle mówiąc, właściwie nie miało to wiele wspólnego ze spożywanym pokarmem. Organizmy uczestników nie rozpoznawały już właściwości pożywienia. Ich hormonalne termostaty tłuszczowe działały na pełnych obrotach, lecz funkcjonowały nieprawidłowo, nie wysyłały bowiem do mózgu prawidłowych informacji na temat pokarmu.

U osób, które powróciły do swojej wagi, hiszpański zespół odkrył podwyższony poziom hormonu o nazwie leptyna i obniżony poziom innego hormonu o nazwie grelina. Na tej podstawie naukowcy wywnioskowali, że te powiązane z apetytem związki mogą odgrywać istotną rolę w odzyskiwaniu kilogramów po diecie.

Nowo odkryte hormony

Oba hormony, odkryte w latach 90. ubiegłego wieku, to czynniki regulujące apetyt i poziom tłuszczu. Leptyna – wytwarzana w zgromadzonych komórkach tłuszczowych (tkance tłuszczowej) – jest właściwie hormonem białkowym krążącym po krwiobiegu w celu sygnalizowania mózgowi poziomu paliwa w organizmie i informowania go, czy dostarcza ono odpowiedniej ilości energii.

Leptynę można uznać za rodzaj regulatora tłuszczu. Hormon stale informuje mózg, czy organizm odczuwa głód. (fot.TipsTimesAdmin, flickr.com, CC BY-SA 2.0)

Kiedy kończymy posiłek,

leptyna jest uwalniana z zapasów tłuszczu do krwiobiegu. Ostatecznie dociera do mózgu, aby dostarczyć mu wiadomość o tym, że jesteśmy najedzeni, a organizm ma teraz pewną ilość dostępnej energii.

W rezultacie leptynę można by nazwać regulatorem tłuszczu. Hormon ten stale informuje mózg, czy odczuwamy głód i jaka ilość tłuszczu znajduje się obecnie w naszym organizmie, podobnie jak wskaźniki na desce rozdzielczej w samochodzie pokazują, ile benzyny pozostało w baku.

Jak to ujmuje Robert H. Lustig, profesor pediatrii na Uniwersytecie Kalifornijskim w San Francisco i specjalista w dziedzinie otyłości, leptyna to nie hormon tłuszczowy, lecz „głodowy”, który jest wytwarzany, aby informować mózg, że potrzebujemy więcej jedzenia.

Kiedy poziom leptyny wzrasta, apetyt słabnie i czujemy się najedzeni.

Zwiększa się również tempo przemiany materii. Mózg uznaje, że ilość pokarmu i tłuszczu jest wystarczająca do normalnego funkcjonowania organizmu. To z kolei przywraca poziom leptyny do normy. Wówczas jedzenie traci swój urok i nie smakuje tak dobrze, co pomaga sygnalizować, że zjedliśmy już wystarczająco dużo.

Przemiany te normują również przemianę materii w organizmie, co pozwala spożywać normalne ilości pokarmu i umożliwia zachodzenie złożonych energochłonnych procesów, takich jak dojrzewanie płciowe i ciąża.

Kiedy przechodzimy na dietę i tracimy tłuszcz, organizm naturalnie wytwarza mniej krążącej po krwioobiegu leptyny. W konsekwencji kiedy jej poziom spada poniżej pewnej wartości, mózg uznaje, że głodujemy, i podejmuje szereg inicjatyw w celu przywrócenia homeostazy (równowagi) energetycznej. Do najbardziej podstawowych z tych działań należy stymulacja nerwu błędnego biegnącego od mózgu do jamy brzusznej i kierującego magazynowaniem energii, który spowoduje zwiększenie apetytu.

W trakcie trwania diety często mamy zbyt mało krążącej po krwiobiegu leptyny. W jednym z prowadzonych na niewielką skalę badań z wykorzystaniem funkcjonalnego magnetycznego rezonansu jądrowego (ang. functional magnetic resonance imaging, fMRI) naukowcy dowiedli, że otyli ochotnicy, którzy stracili 10 proc. masy ciała, wykazali również zmiany w zakresie aktywności nerwów w obrębie całego mózgu w odpowiedzi na wizualne sygnały dotyczące żywności. Wskazuje to na stan niedoboru leptyny.

Leptyna reguluje również tempo rozkładu tłuszczu. Kiedy jej poziom wzrasta, przyspiesza również jego metabolizm. Kiedy jesteśmy na diecie i stężenie tego hormonu obniża się, to samo dzieje się z tempem przemian tłuszczowych.

Często to właśnie dlatego osoby odchudzające się docierają do etapu stagnacji w procesie utraty masy ciała.

W przekonaniu, że znajduje się w stanie głodu, organizm uruchamia rodzaj trybu awaryjnego i spowalnia wszystkie fizjologiczne procesy w celu maksymalnego wykorzystania pozostałej mu energii.

 

Leptyna – klucz do szczupłej sylwetki

Jeszcze dwadzieścia lat temu o leptynie nie słyszał nikt, dziś wiadomo już, że hormon czynnie uczestniczy w gospodarce energetycznej organizmu, a nieprawidłowości w jego wydzielaniu czy wrażliwości tkankowej nieuchronnie prowadzą do przyrostu masy ciała. Poziom leptyny skorelowany jest z poziomem tkanki tłuszczowej oraz jakościowym i ilościowym składem diety, a co szczególnie istotne – zarówno nadmiar jak i niedobór tego hormonu może upośledzać proces spalania tłuszczu i sprzyjać jego gromadzeniu w ustroju. Zrozumienie mechanizmów działania leptyny, a przede wszystkim poznanie naturalnych sposobów na modulowanie jej aktywności stanowić może klucz do osiągnięcia wymarzonej sylwetki.

Czym jest leptyna?

Leptyna jest hormonem peptydowym syntetyzowanym głównie przez adipocyty, czyli komórki tworzące tkankę tłuszczową, oprócz tego niewielkie jej ilości wytwarzane są w łożysku, żołądku i w mięśniach. Zauważono, że poziom leptyny w ustroju skorelowany jest z poziomem tkanki tłuszczowej, im większe zatłuszczenie – tym hormonu tego hormonu jest więcej. Wiadomo także, że leptyna współdziała bądź moduluje aktywność innych hormonów, takich jak regulującą poziom glukozy we krwi insulinę czy stymulujący łaknienie neuropeptyd Y, ale jej potencjalny zasięg jest o wiele większy i obejmuje także glikokortykoidy, androgeny, hormony tarczycy…  Zdaniem specjalistów leptyna jest czymś w rodzaju łącznika pomiędzy tkanką tłuszczową a innymi narządami i układami.

Leptyna a otyłość i nadwaga

Teoretycznie leptyna jest sprzymierzeńcem wszystkich osób chcących pozbyć się nadmiaru kilogramów. Hormon ten bowiem  z jednej strony nasila wydatkowanie energii, a z drugiej zmniejsza łaknienie. Jednak u osób z nadwagą i otyłych poza nielicznymi przypadkami nie stwierdza się niedoboru tego hormonu. Mało tego, poziom leptyny jest u nich podwyższony, co skorelowane jest ze znacznym zatłuszczeniem organizmu. Problemem jest przede wszystkim upośledzenie wrażliwości receptorów na działanie tego hormonu, w praktyce oznacza to, że do podwzgórza nie docierają sygnały „sytości”, wydatkowanie energii nie ulega nasileniu pomimo wzrostu poziomu leptyny. Pojawiają się natomiast inne konsekwencje takiego stanu rzeczy, jak choćby nasilenie aktywności cytokin prozapalnych, upośledzenie wrażliwości insulinowej, rozwój chorób układu krążenia.

Leptyna a zabiegi odchudzające

Patologicznie podwyższony poziom leptyny można obniżyć poprzez zastosowanie odpowiedniej diety i zwiększenie aktywności fizycznej. Nie tylko będący następstwem takich zabiegów spadek zatłuszczenia organizmu, ale także sam deficyt energetyczny obniżają wyraźnie wydzielanie leptyny i jej poziom w krwiobiegu. Produkcja tego hormonu związana jest bowiem zarówno z poziomem tkanki tłuszczowej jak i także ze spożyciem pokarmu. Obniżenie podaży energii (a także zwiększenie jej wydatkowania), zmniejszenie konsumpcji hiperglikemicznych i insulinogennych produktów żywnościowych już po kilku bądź kilkunastu dniach przynosi w tym zakresie bardzo wyraźne efekty i sprzyja poprawie wrażliwości leptynowej. Jak się okazuje jednak, spadek poziomu leptyny, który w przypadku osób otyłych jest zajwiskiem korzystnym, może także niekiedy okazać się źrodłem problemów.

Druga strona medalu

Wspominałem już wcześniej, że leptyna jest sprzymierzeńcem osób pracujących nad estetyką sylwetki, o ile oczywiście jej poziom nie jest nadmiernie wysoki, a receptory prawidłowo reagują na sygnały przez nią wysyłane. Zbytnie obniżenie poziomu tego hormonu, będące następstwem restrykcji kalorycznych, intensywnych treningów i zmniejszeniem zatłuszczenia organizmu jest przyczyną niepożądanych następstw takich jak spowolnienie metabolizmu i zwiększenie łaknienia. Doświadczają tego przede wszystkim osoby odchudzające się już od dłuższego czasu czy też mające za sobą spory ubytek masy ciała, szlifujące formę, próbujące wyeksponować szczegóły sylwetki, walczące z resztkami zalegającego jeszcze gdzieniegdzie tłuszczu. W ich wypadku obniżony poziom leptyny sprawia, że efekt rozmaitych zabiegów redukcyjnych jest nieproporcjonalny do włożonego wkładu pracy i poświęcenia. Taki stan rzeczy deprymuje, zniechęca, sprzyja rezygnacji z działania i doprowadza do wniosków typu „osiągnąłem już maksimum swoich możliwości”. Na szczęście poziom leptyny można skutecznie podnieść!

Rozwiązanie problemu

Wiemy już, że na poziom leptyny wpływają dwa podstawowe czynniki: ilość tkanki tłuszczowej oraz dieta. Są wiec dwa sposoby, na zwiększenie produkcji tego hormonu, pierwszy – czyli wzrost obwodu pasa – z wiadomych względów zupełnie nas nie interesuje, pozostaje więc manipulacja składem ilościowym i jakościowym jadłospisu. Badania naukowe pokazują, że już krótkookresowe, trwające kilkanaście godzin zwiększenie spożycia energii może wyraźnie podnieść poziom leptyny. Szczególnie dobrze sprawdzają się tutaj produkty zasobne w węglowodany, to właśnie nasilona odpowiedź glukozowa i insulinową sprzyja zwiększonej produkcji interesującego nas hormonu, czego efektem jest przyspieszenie tempa przemiany materii i zmniejszenie łaknienia.

Hamburger, pizza, czekolada…

Doświadczenie pokazuje, że do zabiegów obliczonych na podniesienie poziomu leptyny całkiem nieźle nadają się dani typu fast food, słodycze, a także dżemy czy soki. Niektórzy praktycy polecają wprowadzić takie odstępstwa jedynie w formie jednego, wybranego posiłku wskazując, iż już doraźny wzrost sekrecji insuliny wpływa na poziom leptyny, inni natomiast sugerują całodniowe „oszustwa”. Zarówno jedna i druga wersja jest mocno kontrowersyjna, a zdania na temat wyższości potencjalnych wad i zalet tego typu praktyk są mocno podzielone. Jedno jest pewne, tego typu praktyki zarezerwowane są dla osób z relatywnie niskim poziomem tkanki tłuszczowej, redukujących już od pewnego czasu i nie powinny być stosowane częściej niż raz w tygodniu, a wg niektórych – raz na dwa tygodnie.

Podsumowanie

Leptyna jest hormonem silnie związanym z gospodarką energetyczną organizmu, a jej zasięg obejmuje funkcjonowanie wielu układów i narządów. W rozważaniach dotyczących skutecznego spalania tłuszczu, podejmowanych w ramach rozmaitych artykułów czy forumowych dyskusji często porusza się kwestię aktywności insuliny czy kortyzolu, a rola leptyny  niestety zazwyczaj jest pomijana. Zrozumienie pewnych aspektów związanych z działaniem tego hormonu, a przede wszystkim nauczenie się praktycznego manipulowania jego poziomem za pomocą odpowiednich zabiegów żywieniowych może okazać się ważnym elementem pracy nad estetyką sylwetki.

http://bonavita.pl/leptyna-i-grelina-hormony-sytosci-i-głodu

http://oczymlekarze.pl/raporty/1900-schudnij-na-lato/1899-od-leptyny-do-greliny-koniec-z-efektem-jo-jo